Kanagawa - recenzja pięknej gry

Wśród gier planszowych znajdziemy takie, które już opakowaniem wmawiają nam, że są piękne. Kanagawa należy do tego grona i jedno spojrzenie na pudełko sprawia, że można się zakochać. Nasze oczy atakuje piękne zestawienie kolorów w krajobrazie przedstawiającym jelenia prężącego się na tle japońskiej osady.

Tak! Kanagawa jest grą o sztuce, co wymagało stworzenia naprawdę artystycznego produktu. Czy to się udało? Opakowanie zapowiada zabawę z malarstwem oraz wszechobecny japoński klimat. Cóż, Kanagawa okazała się naprawdę zaskakującą pozycją.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

O czym jest Kanagawa?


Zanim przejdziemy do artystycznych elementów skupmy się na fabule i zadaniach gracza. Kanagawa opowiada nam historię mistrza malarskiego Hokusai. Artysta służący Cesarstwu Japońskiemu w 1840 roku postanawia otworzyć szkołę malarstwa aby znaleźć godnego następcę. Tu do gry wchodzą gracze będący adeptami nowo powstałej szkoły.

Zadaniem graczy jest nauczenie się jak najwięcej od mistrza Hokusai. Nauka odbywa się na dwóch frontach. Będziemy malować jak najpiękniejszy obraz oraz rozbudowywać swój warsztat.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

Klimat i wykonanie gry Kanagawa


Wiemy już o czym jest gra, ale czy twórcom udało się oddać klimat tej historii? Okazuje się, że Kanagawa posiada nie tylko piękne pudełko. Po otwarciu opakowania w oczy natychmiast rzuci się bambusowa mata. Nie panikujcie! Nie kupiliście przez pomyłkę zestawu do robienia sushi. Wydawca doszedł do wniosku, że bambusowa mata do wykładania kart będzie doskonale budować klimat. Tak też robi. To zdecydowanie jedna z najciekawszych i najbardziej odjechanych mat do gry.

Samą matą Kanagawa nie stoi. W czasie pracy malarskiej będziemy wykorzystywać pędzle. Tutaj zdecydowano się na drewniane modele naczyń z zanurzonymi pędzlami. Ponownie decyzja trafiona. Podobnie, jak żetony dyplomów z grafikami w bardzo ładnym stylu. Kanagawa to jednak gra karciana, więc to karty grają pierwsze skrzypce.

Jade Mosch odpowiadająca za ilustracje wykonała niesamowitą pracę. Karty przedstawiają piękne ilustracje symulując styl malowania akwarelami. Pastelowa kolorystyka doskonale pasuje do ogólnej koncepcji i całość cieszy oko. Niestety trzeba dolać łyżkę dziegciu do tego słoja miodu. Karty ze względu na sposób rozgrywki są niezwykle cienkie. O ile jeszcze nie znalazłem śladów zużycia w swoich egzemplarzach to domyślam się, że z czasem ząb czasu może się na nich mocno odbić. To moje jedyne zastrzeżenie do wykonania. Jeżeli zaś chodzi o klimat to czuć go przez cały czas.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

Jak się gra w Kanagawę?


Zasady Kanagawy są bardzo proste, ale przy tym dają sporo możliwości do kombinowania. Przede wszystkim zamiast tłumaczyć zasady lepiej rozegrać pierwszą partię. Po jej zakończeniu gracze będą wiedzieli wszystko. Z resztą instrukcja została bardzo dobrze napisana i ładnie pokazuje co mamy robić. A co w zasadzie będziemy robić?

Na wspomnianej bambusowej macie wykłada się karty w ilości odpowiadającej liczbie graczy. Każda karta może rozbudować nasz warsztat bądź rozwinąć malowany pejzaż. Uczniowie decydują w tym momencie czy chcą zabrać jakąś kartę. Jeżeli nie to pasują. Po podjęciu decyzji dokłada się karty w kolejnym wierszu i ponownie gracze decydują czy chcą zabrać karty z jednej kolumny. W ten sposób mogą powstać kolumny złożone z trzech wierszy.

Po zebraniu wybranych kart gracze wykonują swoje ruchy. Możliwości są dwie. Pierwszą jest rozbudowa pracowni o umiejętność malowania kolejnych rodzajów pejzaży bądź o nowe narzędzia. Kolejną możliwą akcją jest dodanie karty do obrazu. Trzeba jednak pamiętać, że musimy umieć malować dany rodzaj pejzażu. W tym celu umieszczamy pędzel na karcie pracowni z odpowiednią umiejętnością. Pędzli nie możemy przesuwać dowolnie, ale tyle razy ile mamy ikon ruchu w warsztacie. W efekcie planowanie swoich ruchów staje się naprawdę mózgożerne.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

Rozgrywkę wzbogacono o jeszcze jeden bardzo ważny element. Dyplomy nagradzają nasze postępy w zbieraniu umiejętności oraz poszerzaniu swojego malarskiego dzieła. Jest jednak haczyk, a nawet dwa. Możemy posiadać tylko jeden dyplom z danej kategorii. Jeżeli weźmiemy dyplom za dwa domy to już nie będziemy mogli zabrać kolejnego za trzy domy. Tutaj tkwi też drugi haczyk. Nie można bowiem wziąć dyplomu, z którego się zrezygnowało wcześniej. Przykładowo jeżeli nie chcemy dyplomu za trzy drzewa tylko malujemy dalej to po umieszczeniu w obrazie czterech drzew pierwszy dyplom staje się niedostępny. Trzeba pamiętać, że konkurenci mogą nam zgarnąć dyplomy sprzed nosa i zostaniemy z niczym. Jak widać mamy tu sporą grę ryzyka.

A kto wygrywa? Oczywiście najzdolniejszy uczeń, czyli gracz z największą ilością punktów. Te zdobywamy za ilość kart w naszym obrazie, za ciąg jednej pory roku, czy symbole punktów na kartach. Specjalne żetony burzy pozwalają nam przysłonić symbol pory roku na karcie, co wydłuży ciąg. Punkty zgarniamy także za wspomniane dyplomy, które często zaważą na ostatecznych wynikach.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

Jakie minusy ma Kanagawa?


W zasadzie ciężko się doszukać minusów w tej grze. Kanagawa okazała się piękną pozycją, a do tego zaskakuje prostą mechaniką pozwalającą na duże kombinowanie. Jeżeli już miałbym się czepiać to może przy dwóch osobach formuła dociągania kart traci trochę dreszczyku emocji. Mimo to zabawa jest nadal przednia, a krótkie partie cechuje syndrom jeszcze jednej rozgrywki. Z żoną przegrywamy czasem całe wieczory w Kanagawę.

Małym minusem mogą być cienkie karty, ale to zaś jest podyktowane rozgrywką wymagającą wsuwania pod siebie kart. Zaawansowani gracze mogą przyrównać Kanagawę do bardziej rozbudowanego pasjansa, ale to nie gra dla miłośników bitewniaków i suchego jak pieprz euro.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

Komu polecam Kanagawę?


Przy Kanagawie będą się dobrze bawić nie tylko początkujący gracze. Mamy tu przyjemne kombinowanie oraz wylewający się z pudełka japoński klimat. Granie w Kanagawę po prostu sprawia przyjemność. Jeżeli szukacie oryginalnej i pięknie wykonanej pozycji to tu macie wszystko.

Kanagawa nie jest dobrym tytułem na pierwszą grę, ale już jako trzecia czy czwarta w kolekcji może być doskonałym wyborem. Sama oprawa zaś sprawia, że gra idealnie nadaje się na prezent.

Kanagawa - recenzja pięknej gry

Kanagawa - kilka suchych faktów:


Polski wydawca: 2 Pionki
Autor: Bruno Cathala i Charles Chevallier
Ilustracje: Jade Mosch
Liczba graczy: 2-4
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok 45 minut (tylko w komplecie graczy przy pierwszych partiach, tak to 15-20 minut max.)

Zawartość pudełka:

- bambusowa mata
- 72 karty lekcji
- 4 kafle początkowe
- 15 pędzli
- 19 kafli dyplomów
- 3 żetony burzy
- 2 pionki pierwszego gracza